Kanał RSS | Archiwum wiadomości

Wywiad z C.K. Kęderem i Sebastianem Stianem Pypłaczem

Fantazman rozwiewa wszelkie wątpliwości!

Zapraszamy do lektury wywiadu z Cezarym Konradem Kęderem, pomysłodawcą projektu i autorem tekstów fantazmanowych piosenek, oraz z Sebastianem Stianem Pypłaczem, jednym z muzyków zespołu.

 

Cała awantura zaczęła się od Christiana Krachta, więc zacznijmy od pytania: kim jest Kracht?

Cezary K. Kęder: Pisarzem przede wszystkim, naprawdę niezłym pisarzem. Christian Kracht, rocznik 1966, to Szwajcar piszący w języku niemieckim. „Tu będę w słońcu i cieniu” to jego pierwsza książka wydana w Polsce, ale nie pierwsza w dorobku, ma ich kilka, literackich i podróżniczych. Na świecie, zwłaszcza w Niemczech, wyrobił już sobie markę, jest ceniony. Ale też atakowany za różne mniej lub bardziej wyimaginowane przewiny, których dopuszcza się w swojej twórczości. Jest tak zwanym pisarzem kontrowersyjnym. Interesują go totalitaryzmy, jednak nie tropi faktów, tylko tworzy alternatywne światy i fabuły. Czy może ciągi obrazów, z których czytelnicy wysnuwają fabułę.

Skąd pomysł na wydanie w Polsce książki pt. „Tu będę w słońcu i cieniu”?

C.K.K.: Stara historia, która zaczęła się właściwie podczas przygotowywania trzeciego numeru kwartalnika „FA-art” poświęconego literaturze niemieckojęzycznej. Zredagowałem go w 2008 roku wraz z Andreasem Volkiem i Isabel Vonlanthen. W trakcie jednego z prywatnych spotkań redaktorów i tłumaczy w Warszawie pojawił się pomysł wydania książek autorów, których teksty opublikowaliśmy w kwartalniku. Przez jakiś czas ten pomysł obrastał w kolejne konkrety i wreszcie w 2011 ukazała się książka Krachta. FA-art nie jest dużym wydawnictwem, więc to musiało potrwać. 

O czym jest ta książka? 

C.K.K.: Pytanie na które nie ma dobrej, krótkiej odpowiedzi. Bo to chyba zależy od tego, czego szukamy w literaturze – jeśli, powiedzmy, fantastycznych światów, w których historia pobiegła innym torem niż w rzeczywistości, będziemy mieli w „Tu będę...” co czytać. Ale jeśli pasjonują nas rewizje współczesnej kultury europejskiej, to też nie będziemy rozczarowani, tylko wtedy wątek fantastyczny zejdzie na drugi plan. Bohater jest sympatyczny i wyobcowany, więc jego przygody mogą nas po prostu wciągnąć. Także dla miłośników thrillerów i romansów książka ma coś do zaoferowania. Mnie najbardziej odpowiada tropienie wątków związanych z religią. Naprawdę niebanalnych, zupełnie poza obrabianą w polskiej literaturze triadą katolik-feministka-agnostyk.

Jak „Tu będę…” interpretować? Czy jest możliwa jakaś jedna interpretacja? 

C.K.K.: Jedna? Mało prawdopodobne. Nawet niewyrobiony czytelnik, skłonny do maksymalnych uproszczeń, dostrzeże, że książka „dzieje się” na kilku poziomach, po prostu fakty w świecie przedstawionym nie będą mu pasować. Dostrzeże pod warunkiem, że przeczyta, nie przekartuje.

Jak rozumieć tytuł? 

C.K.K.: Już z tytułem jest w tej książce zabawa – nie ma jasnej wykładni w tekście, a zdaje się, że trop podsuwany przez autora w wywiadach, prowadzący do pewnej irlandzkiej ballady, jest jednocześnie i prawdziwy, i mylący. Parafrazując go, moglibyśmy na przykład otrzymać „Na dobre i na złe” lub „Czekam na ciebie cierpliwie” czy coś w tym duchu. Zatem tytułu nie należy rozumieć, a od razu interpretować. Taka książka, co zrobić.

Jaki to gatunek literacki? A szerzej: czy jest to książka postmodernistyczna?

C.K.K.: Powieść, powieść jak się patrzy. Ze względu na niewielkie rozmiary – mikropowieść. A ze względu na wyjątkowe skondensowanie obrazów – może powieść poetycka? Jeśli chodzi o kwestię postmodernizmu… Niech sam każdy sobie opowie lub poczyta, ja, po mojej książce „Wszyscy jesteście postmodernistami!”, wolę już nie.

Jak i kiedy narodził się pomysł stworzenia zespołu Fantazman i projektu „Tu będę”?

C.K.K.: Zanim książka w zeszłym roku pojawiła się fizyczne, zaproponowałem grupie osób, z którymi przygotowaliśmy w Katowicach na wiosnę 2011 roku dwudniową imprezę muzyczną pod hasłem Nowa Muza Filo(logii), zrobienie kolejnego projektu. Jeszcze bardziej muzycznego i jeszcze bardziej literackiego niż Nowa Muza Filo. Miał być ten projekt związany z promocją „Tu będę w słońcu i cieniu”, ale także promocją sztuki przez sztukę. Kiedy zdecydowała się nam w tym projekcie pomóc Fundacja dla kultury Pro Helvetia, powstał Fantazman i projekt „Tu będę” się ukonstytuował. Czy może lepie mówić, że „powstaje Fantazman” bo to jest jednak proces, dzieło w toku. 

Jaką muzykę gra Fantazman?

Sebastian Stian Pypłacz: To jest zawsze jedno z trudniejszych pytań, ale wypracowaliśmy taką odpowiedź: poruszamy się gdzieś na granicy electro popu z elementami gitarowymi. Do tego dodajemy trochę afrykańskich smaczków.

O czym są teksty? Jak wiele mają wspólnego z książką? 

S.S.P.: Dla mnie te teksty są takim spinoffem od głównej fabuły książki. Nawiązują do niej, jednak idą trochę innym tropem fabularnym. Są bardziej transowe i jeszcze bardziej zwięzłe niż słowa Krachta.

C.K.K.: Wspólnego z „Tu będę w słońcu i cieniu” mają naprawdę wiele, myślę, że dla kogoś, kto tę książkę czytał jest to dobrze widoczne. Ale pisząc je nie streszczam fabuły, bardziej interesuje mnie potencjał sensotwórczy książki. Słowo „inspiracja” jest w tym wypadku chyba najbardziej odpowiednie. Jednocześnie nie kręciłoby mnie pisanie tekstów dla Fantazmana tak bardzo, gdybym nie opowiadał w tych tekstach swojej historii, czy może naszych historii. Takich, które są w miarę jasne dla każdego przytomnego słuchacza, niekoniecznie miłośnika Christiana Krachta. Nie będę wchodził w szczegóły, po prostu „posłuchajcie, poczytajcie”.

Czy trudno komponuje się muzykę do tekstów Cezarego K. Kędera?

S.S.P.: Teksty Kędera potrafią nas zaskakiwać. Pracując nad warstwą muzyczną, ciągle odnajdujemy kolejne ciekawostki. Zdecydowanie wolę ich słuchać niż czytać - to chyba cecha dobrej piosenki, nie?

Jakie instrumenty/dźwięki wykorzystujecie do tworzenia tej muzyki?

S.S.P.: Jesteśmy w pełni mobilnym zespołem pod względem instrumentarium, ale taki był zamysł. Dzięki temu możemy zagrać zarówno w klubie muzycznym, jak i na sali konferencyjnej. Paweł podpina swoją gitarę do laptopa zamiast do pieca gitarowego. Ja używam laptopa z klawiaturą sterującą. Oprócz syntetycznych brzmień staramy się wplatać w naszą muzykę trochę afrykańskich sampli. Podczas nagrywania płyty korzystamy jednak z trochę innych rozwiązań i z bogatszego zestawu instrumentów.

Jaki klimat całości staracie się uzyskać?

S.S.P.: Gdzieś z tyłu głowy mamy motyw Afryki. Jednak nie chcieliśmy iść w stronę klimatów etno reggae, ponieważ wydawało nam się to zbyt oczywiste. Dla mnie dużą inspiracją była płyta My Life In The Bush Of Ghost duetu Eno i Byrne.

Czy książka „Tu będę w słońcu i cieniu” to bardziej inspiracja dla Fantazmana czy może raczej muzyka i literatura w tym przypadku nawzajem się uzupełniają, tworzą nierozerwalną, integralną całość?

S.S.P.: Twórczość Fantazmana można odbierać dwojako, zarówno w połączeniu z książką Krachta, ale także osobno, jako w pełni samoistny byt. 

Jak w związku z tym rozumieć wyrażenie „projekt literacko – muzyczny”? Jaka jest jego idea, cel? 

S.S.P.: Chcieliśmy stworzyć projekt muzyczny, który będzie tym dla powieści, czym jest teledysk dla piosenki. Taka korespondencja sztuk w celu ich lepszej promocji.

Czy FA–art wyda jakieś inne książki Krachta?

C.K.K.: Jest taki plan, czy coś z niego wyjdzie, wciąż nie jestem pewien. Byłoby miło, bo to niezły pisarz. Poza tym jego najnowsza książka, „Imperium”, zrobiła sporo szumu w niemieckich mediach, chyba bez przesady można mówić o skandalu wywołanym mało subtelnymi odczytaniami i późniejszej obronie pisarza przez uznanych kolegów i koleżanki po piórze, na przykład Elfridę Jelinek.

Co po Krachcie z Fantazmanem? 

S.S.P.: Jeśli to co robimy okaże się być dobre i przyciągać ludzi to zapewne będziemy pracować dalej. Kto wie może nad następną książką? Wiemy tylko, że to co będziemy tworzyć będzie Bardziej i Lepiej.

 

Z Cezarym Konradem Kęderem oraz Sebastianem Stianem Pypłaczem rozmawiała (przy herbacie) Marta Gąsiorek.

O projekcie | książka | Fantazman | kontakt | projekt graficzny: nataliaarmata.com